Wspiąłem się po schodach i szybko wszedłem do pokoju Rose. Dziewczyna leżała skulona na łóżku. Nadal była naga. W pokoju było ciemno, wpadało do środka światło księżyca, przez co skóra Rose była całkiem biała. Pokrywała ją gęsia skórka. Jej włosy lśniły. Tak samo jak łzy na policzkach. Obejmowała ramionami nogi, kolana miała pod brodą. Wstrząsał nią szloch.
Podszedłem do niej i ukucnąłem przy łóżku. Od razu sięgnąłem po koc i ją przykryłem. Niepewnie uniosłem dłoń i pogłaskałem ją po włosach.
- Już dobrze. Jestem tutaj - powiedziałem cicho. Rose spojrzała na mnie. W jej oczach lśniły łzy.
- Nic nie jest dobrze - szepnęła, łkając. Dolna warga jej drgała.
Uniosła dłoń i wytarła policzki.
- Pójdę pod prysznic - powiedziała tak cicho, że ledwo ją usłyszałem.
Pomogłem jej usiąść, a następnie wstać. Otuliłem ją szczelniej kocem. Jej skóra była lodowata. Objąłem ją ramieniem. Miałem wrażenie, że zaraz zemdleje. I tak ledwo stała na nogach. Odprowadziłem ją do łazienki.
- Gdzie masz piżamy? - spytałem.
- W drugiej szufladzie od góry w komodzie - powiedziała, pociągając nosem.
Wróciłem do jej pokoju i zabrałem stamtąd bordową piżamę.
Drzwi do łazienki były otwarte na oścież, więc wszedłem do środka. Położyłem piżamę Rose na szafce i podszedłem do dziewczyny.
- Czekam na korytarzu. Gdybyś poczuła się słabo, wołaj - poprosiłem. Rose skinęła głową. Wyszedłem na korytarz i oparłem się o ścianę. Po chwili usłyszałem dźwięk płynącej wody.
ROSE
Krople wody spływały po moim ciele. Stałam tak i czekałam. Na co? Sama nie wiem. Może liczyłam na to, że uda mi się zmyć dotyk Jessego z mojego ciała. Chciałam stracić pamięć. Przynajmniej z ostatniej godziny. Chciałam nic nie pamiętać.
Tak mało brakowało, żeby Jesse zrobił mi krzywdę. Dymitr spadł mi z nieba. Po raz kolejny. A może Dymitr jest moim Aniołem Stróżem?
Czułam się osłabiona. Cała się trzęsłam, miałam wrażenie, że zaraz się przewrócę.
Jesse widział mnie nagą. Nie zostawi mnie teraz w spokoju. Będzie ze mnie szydził. A ja będę zawsze pamiętać, że oglądał moje ciało wbrew mojej woli.
Nagle zrobiło mi się strasznie zimno. Wszystko było zamazane przez moje łzy. Chciałam krzyczeć z bezsilności.
Wyszłam spod prysznica. Wytarłam się i ubrałam w piżamę. Nie bawiłam się w suszenie włosów. Wytarłam je tylko w ręcznik i wyszłam z łazienki.
Dymitr stał na korytarzu, tak jak mówił. Kiedy mnie zobaczył, otworzył szerzej oczy i szybko do mnie podszedł. Złapał mnie za ramiona.
- Przecież ty się dosłownie słaniasz na nogach - powiedział z troską w głosie. - Chodź, musisz się wyspać.
Pokiwałam tylko głową i pozwoliłam się zaprowadzić do pokoju. Usiadłam na łóżku, a wtedy Dymitr włączył lampkę nocną.
- Dymitr... - zaczęłam cicho.
- Tak? - spytał, poprawiając moją poduszkę i kołdrę. Wszystko było w nieładzie. Przez Jessego.
- Czy... Czy mógłbyś zostać na noc? - spytałam nieśmiało. - Strasznie się boję, że on wróci. Nie chcę być tu sama.
Po moim policzku znów spłynęła łza. Dymitr usiadł koło mnie i starł łzę kciukiem. Potem przytulił mnie do swojej klatki piersiowej. Ukryłam twarz w jego koszuli.
- Oczywiście - odpowiedział.
Wsłuchałam się w bicie jego serca. Kiedy w miarę się uspokoiłam, odezwałam się.
- Obok jest jeden z pokojów gościnnych.
Dymitr pokiwał głową. Uspokajająco głaskał mnie po plecach.
- Zaśniesz? Czy chcesz się napić ciepłego mleka? - spytał po chwili.
Mimowolnie uśmiechnęłam się. Dymitr jest taki troskliwy.
- Zasnę.
Rosjanin odsunął się. Wstał z łóżka i poczekał, aż się położyłam. Potem przykrył mnie szczelnie kołdrą.
- Dobranoc - powiedział cicho.
- Dobranoc - odpowiedziałam.
Dymitr wyszedł z mojego pokoju. Dopiero kiedy usłyszałam, że Dymitr wszedł do pokoju gościnnego, zamknęłam oczy.
Próbowałam zasnąć. Naprawdę. Starałam się z całych sił. Ale mój mózg nie chciał dać mi spokoju. Ciągle pokazywał mi obrazy dzisiejszego wieczoru. To, jak schodzę po schodach, a potem Jesse wciąga mnie na górę. Jak ściąga ze mnie ubrania. Jak całuje moją szyję. Jak ściąga moją bieliznę i zaczyna mnie obmacywać...
Wpadłam w histerię. Usiadłam. Nie zasnę. Nie dam rady.
Wstałam i wyszłam z pokoju. Stanęłam przed drzwiami obok. A jeżeli Dymitr śpi? Zapukam cicho, jeżeli nie śpi, to otworzy, a jeżeli śpi, to się nie obudzi.
Podniosłam drżącą rękę i cichutko zapukałam.
Nie czekałam długo. Drzwi się uchyliły, a przede mną stanął Dymitr. Nie wyglądał na zaspanego. Nawet jego włosy nie były rozczochrane.
- Obudziłam cię? - spytałam z przyzwyczajenia.
- Nie. Dlaczego nie śpisz? - szepnął. Jego głos był łagodny. Działał kojąco na moją zranioną psychikę.
- Nie mogę zasnąć. I chyba jednak nie zasnę.
Czułam się jak mała dziewczynka, która miała koszmar i biegnie do rodziców.
- Możemy o czymś porozmawiać? - zaproponowałam.
- Pewnie - odparł od razu Dymitr.
Weszłam do pokoju. Pokoje gościnne były ładnie urządzone. Wielkością nie różniły się od mojego pokoju. Pod prawą ścianą, na samym środku stało duże, dwuosobowe łóżko, a po jego bokach szafki nocne z lampkami. Naprzeciwko łóżka stała pojemna garderoba. Duże okno zajmowało całą trzecią ścianę. Na podłodze leżał włochaty dywan. Panowała tu biel, złoto i brąz.
Usiadłam na łóżku, a koło mnie Dymitr.
- Połóż się, wyglądasz na osłabioną - powiedział Rosjanin. Czy wyczułam nutę czułości w jego głosie? Nie, na pewno nie.
Posłusznie się położyłam, ale poklepałam miejsce koło siebie. Jeżeli ja mam leżeć, to on też.
Uśmiechnął się delikatnie i położył się. Sięgnął po kołdrę i mnie przykrył. Zmarszczyłam brwi, po czym złapałam jeden koniec kołdry i przykryłam Rosjanina. Usłyszałam jego cichy chichot. Próbował mnie rozweselić.
- Więc o czym chcesz rozmawiać? - spytał.
- O czymkolwiek - westchnęłam zrozpaczona. - Na przykład po co wróciłeś? Przecież skończyłeś pracę.
Dymitr pokiwał powoli głową.
- Zapomniałem kluczy, a nie chciałem budzić mamy i sióstr. Nie miałem wyjścia, musiałem się wrócić.
Odwróciłam się na bok, tak, żeby patrzeć Dymitrowi prosto w twarz.
- Mama nie będzie się martwić, że nie wróciłeś na noc do domu? - spytałam.
- Nie. Zawsze kiedy wracam, wszystkie dziewczyny już śpią. Napisałem do Karoliny SMS, więc rano nie będą się martwić.
Przez chwilę żadne z nas się nie odzywało. Patrzyłam Dymitrowi w oczy, a on patrzył w moje. I w ogóle nam to nie przeszkadzało.
- Rose... Wiesz, musisz to zgłosić - powiedział po chwili Rosjanin.
Wiedziałam o co chodzi. Serce zabiło mi szybciej. Zaczęłam panikować.
- Nie, nie. Proszę, nie mówi nikomu, błagam - powiedziałam histerycznie, łapiąc go za rękę. Nie chciałam, żeby ktokolwiek dowiedział się o tym, co się stało. - Obiecaj, że nikomu nie powiesz.
Dymitr przez chwilę się zastanawiał. W jego oczach dostrzegłam złość, ból, współczucie i troskę. Martwił się o mnie? Może po prostu nie chciał się narażać mojemu ojcu.
- Dobrze. Nie powiem nikomu.
Odetchnęłam z ulgą. Przez chwilę znowu panowała cisza.
- Opowiedz mi o czymś. Na przykład, masz jakieś dalsze plany na przyszłość?- poprosiłam.
Dymitr przechylił głowę i zaczął mówić.
- Myślałem dzisiaj nad tym, czy faktycznie nie założyć własnej restauracji.
Kiedy to powiedział, poczułam się jeszcze gorzej. Nie, nie rób tego, pomyślałam, zostań ze mną. Kiedy mu podsunęłam ten pomysł, to po prostu go lubiłam. Teraz nigdy bym mu tego nie zaproponowała.
- I jaka by tam była kuchnia? Rosyjska? - spytałam, siląc się na delikatny uśmiech.
Dymitr na chwilę się zamyślił, zamykając oczy. Mogłam bez skrępowania podziwiać jego twarz.
- Jeszcze nie wiem. Mogłaby być - powiedział w końcu, spoglądając na mnie. - Wyglądasz na zmęczoną. Może spróbujesz jednak zasnąć?
Faktycznie, byłam śpiąca. I to bardzo. Ale bałam się, że gdy tylko zamknę oczy, znowu zobaczę Jessego...
Ale może był sposób na to, żebym spokojnie zasnęła?
Przygryzłam dolną wargę i spojrzałam Dymitrowi w oczy.
- Mogę spać tutaj z tobą? Nie zasnę u siebie - powiedziałam z nadzieją.
Przez chwilę Dymitr wyglądał na zaskoczonego, ale z jego oczu nadal biła troska.
- Pewnie - odpowiedział.
Uśmiechnęłam się delikatnie i przytuliłam się do niego. Dymitr od razu mnie objął. Teraz czułam się jeszcze bezpieczniejsza. Schowałam twarz w koszuli Rosjanina i zamknęłam oczy. Rozluźniłam się. Zaczęłam zasypiać, otulona zapachem jego wody kolońskiej.
DYMITR
Rose rozluźniła się w moich ramionach. Zaczęła oddychać równomiernie, spokojnie. Cały czas się o nią martwiłem. Była zrozpaczona, zmęczona i przerażona. A jeszcze jakieś dwie godziny temu była taka wesoła i szczęśliwa.
Zacząłem delikatnie głaskać ją po plecach. Wydawała się taka drobna i krucha. Ostrożnie, delikatnie pocałowałem ją w czoło.
Wpatrywałem się w jej twarz. Wyglądała tak bezbronnie kiedy spała. Zupełnie inaczej niż za dnia.
Miałem nadzieję, że nie będzie śniła o dzisiejszym wieczorze. Niech chociaż sny dadzą jej spokój...
Rose oddychała równomiernie. Spała. Byłem tego pewny.
- Kocham cię - szepnąłem. Nie miałem odwagi powiedzieć jej tego za dnia. Bałem się, że mnie wyśmieje. Co ja jej mogę dać? Jestem biedny jak mysz kościelna.
Więc powiedziałem to teraz.
Niespodziewanie Rose podniosła głowę i spojrzała na mnie. W jej oczach zauważyłem niedowierzanie i... radość?
- Naprawdę? - spytała cicho. Zapomniałem jak się mówi. Rose uśmiechnęła się delikatnie. - Też cię kocham.
Nie mogłem uwierzyć. Kocha mnie? Mimo tego, że jestem biedny? A może powiedziała to z litości?
- Naprawdę cię kocham - powtórzyła mocniej. - Nawet nie wiesz, ile dla mnie znaczysz. Jesteś dla mnie kimś więcej niż przyjacielem.
Sam nie wiedziałem, czy jestem bardziej zaskoczony czy szczęśliwy. Nie wiedziałem co powiedzieć. Nic teraz nie wiedziałem. Chyba jednak byłem bardziej zaskoczony.
Rose podniosła się i złączyła nasze usta w pocałunku. Było prawie tak, jak tego wieczoru, gdy musiałem odprowadzić pijaną Rose do domu po imprezie. Tylko, że teraz Rose była całkiem świadoma tego, co robi.
Jej usta były ciepłe, miękkie i słodkie. Oddałem pocałunek. Chciałem, by trwał wiecznie.
Zatopiłem palce w miękkich włosach Rose i przyciągnąłem ją bliżej. Jej ręka powędrowała na mój kark, a druga na moje ramię.
Pocałunek stał bardziej natarczywy... rozpaczliwy. Czułem, że oboje jesteśmy siebie spragnieni. Tak długo tłumiłem w sobie emocje. Czy to możliwe, że Rose miała tak samo?
Chciałem, żeby Rose zrozumiała, że to o sobie kiedyś mówiłem. Że to ja jestem tym mężczyzną, który w przeciwieństwie do Jessego będzie ją traktował jak księżniczkę. Że jest i zawsze będzie na pierwszym miejscu. Że naprawdę ją kocham.
- Roza... Roza... - zacząłem szeptać jej imię między pocałunkami.
Rose odsunęła się trochę, ale nadal się obejmowaliśmy.
- Roza? - spytała.
Uśmiechnąłem się
- Czyli Rose, tylko że po rosyjsku - wytłumaczyłem.
- Podoba mi się - przyznała dziewczyna, po czym znowu zaczęliśmy się całować.
Pragnąłem Rose. Pragnąłem jej całej. Chciałem, żeby chciała tego co ja.
Poczułem jej dłoń na moim torsie. Nawet nie wiem, kiedy rozpięła moją koszulę. Ściągnąłem z siebie materiał, po czym położyłem Rose na plecach, a sam znalazłem się nad nią.
Na chwilę zamarłem.
- Twój ojciec mnie zabije - mruknąłem.
- Mój ojciec nie musi o niczym wiedzieć - szepnęła, przyciągając mnie do siebie.
Przeszedłem pocałunkami na jej szyję. Rose jęknęła, zatapiając palce w moich włosach.
- Pragnę cię - powiedziałem cicho, niemal błagalnie.
Dziewczyna westchnęła. Oddychała szybko.
- Ja też cię pragnę - odpowiedziała.
Powoli zacząłem podwijać jej bluzkę. Bałem się, że po incydencie z Jessem nie będzie tego chciała. Że mnie odtrąci. Ale ona tylko się uśmiechnęła i znowu złączyła nasze usta.
Już po chwili leżała pode mną całkiem naga. Jeździłem ręką po jej brzuchu, plecach, nogach... Chciałem wycałować każdy skrawek jej ciała.
Odsunąłem się trochę i do końca się rozebrałem. Teraz nic nas już nie dzieliło.
Niemal rzuciłem się na Rose, wpijając się w jej usta.
Tak! Tak!/ Tak! TAAAKKKK!!! Eh, mogę spokojnie umierać 😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍. Inaczej tego nie umiem określić 💕💕💕💕💕💕💕💕
OdpowiedzUsuńJestem z Wami od samego początku. Cieszę się, że tak prężnie działacie z tym blogiem. Niestety, jednak nie miałam zbytnio czasu na komentowanie, ale zawsze wiernie czytałam i ogromną niecierpliwością czekałam na każdy następny rozdział.
OdpowiedzUsuńJestem niezmiernie szczęśliwa, że oni wreszcie wzięli się za siebie 😁
Pierwszy pocałunek, pożądanie i pragnienie miłości ❤ No czysta poezja! Uwielbiam ich po prostu. Dziękuję Wam, że w końcu doprowadziłyście do takiego stanu rzeczy 😍
Życzę mnóstwo weny, żeby rozdziały były codziennie i pozdrawiam ☺
O cholera jasna...
OdpowiedzUsuńx3
Ja nawet nie wiem jak to skomentować, tyle wszystkiego w jednym rozdziale... 💔❤
No nareszcie! Tak! Jeeeeeeeeeejkuuuu! 😍 Cudnie! 😍 Doczekali się! 😍
"Twój ojciec mnie zabije"
-
Tak, to było dokładnie to, o czym sobie w pierwszej chwili pomyślałam 😂❤
Ja chce dalej! Więcej! Ich wspólny cudowny poranek! 😍
Rose jest jeszcze niepełnoletnia, prawda? Ups... może być nieciekawie...
Weny i czekam na nn! 💕