środa, 24 stycznia 2018

Rozdział 20

- Rzucam ci wyzwanie - powiedziałam Dymitrowi, kiedy skończył sprzątać.
Spojrzał na mnie i zmrużył oczy.
- Dobra. Co tym razem? - Podszedł do mnie tak blisko, że musiałam zadrzeć głowę do góry, żeby spojrzeć mu w oczy.
Wyjęłam z kieszeni komórkę i pomachałam mu nią przed twarzą.
- Przygotowałam kilka pytań i odpowiedzi na temat różnych rzeczy. Uważam, że nie będziesz wiedział przynajmniej jednej rzeczy. Tak mówią statystyki.
Dymitr uśmiechnął się i pokiwał głową.
- Skoro tak, to raczej nie odpowiem na wszystkie. Ile ich jest?
- Eeee, czekaj... Sześć. Chodź, usiądziemy sobie. - Złapałam go za rękę i pociągnęłam do salonu. Ułożyłam poduszki i wygodnie na nich usiadłam. Dymitr usiadł naprzeciwko mnie.
- Gotowy? - spytałam, zacierając ręce.
- Chyba tak - odpowiedział ze śmiechem.
- No to zaczynajmy. - Wzięłam komórkę i włączyłam pytania. -  Najpierw coś łatwego. Kto napisał "Hobbita"?
- John Ronald... Reuel Tolkien - odpowiedział. Zawahał się tylko przy trzecim imieniu.
Spojrzałam w odpowiedzi. Skubany.
- Dobrze. Lećmy dalej. Ile książek napisał Stephen King? - spojrzałam na Rosjanina znad telefonu. Specjalnie wybrałam tego autora, bo wiedziałam, że napisał wiele książek.
- Osiemdziesiąt jeden, nie licząc książek, które napisał pod pseudonimem - odpowiedział natychmiast Dymitr.
Nic nie powiedziałam, tylko spojrzałam na następne pytanie. Spokojnie, jeszcze cztery pytania, to niemożliwe, żeby odpowiedział na wszystko.
- Potomkami dinozaurów są gady czy ptaki?
- Gady.
- To było łatwe - mruknęłam, patrząc na kolejne pytanie. Może teraz się uda? - Które miejsce zajmuje USA w Księdze Rekordów Guinnessa?
- Mmm... Pierwsze - powiedział po chwili.
Zmrużyłam oczy.
- A do kogo należy drugie miejsce? - spytałam. Tego nie było na mojej liście, ale sprawdzałam ranking i pamiętam kto ma drugie i trzecie miejsce.
- Do Polski. Trzecie do Wielkiej Brytanii - wyprzedził moje pytanie.
Wydęłam usta.
- W których latach powstała muzyka pop? - spytałam z przekonaniem, że nie będzie tego wiedział.
- Hmm... Nie jestem do końca pewien, ale mocno mi się wydaje, że to były... lata sześćdziesiąte dwudziestego wieku.
Westchnęłam ciężko.
- Przecież to niemożliwe! - wyrzuciłam ramiona w górę. - Dobra, ostatnie pytanie. Przestaję wierzyć w statystyki.
Dymitr się zaśmiał. Wspominałam już, że uwielbiam jego śmiech?
- Jaki jest największy znany nauce ptak?
Rosjanin przez chwilę się zastanawiał.
- Struś?
Kąciki moich ust powędrowały w górę.
- Nie. Argentawis - powiedziałam z uśmiechem, po czym rzuciłam się na Dymitra, łapiąc przy okazji jakąś poduszkę. Zaczęłam go nią okładać ze śmiechem. - Czyli jednak jest coś, czego nie wiesz!
Zaczęliśmy się śmiać. Nawet nie wiem, kiedy zaczęła się bitwa na poduszki. Po chwili pokój wyglądał, jakby przeszło tędy tornado. Poduszki były wszędzie. Nawet nie wiedziałam, że tyle ich tu było.
- Miałaś być grzeczna - powiedział Dymitr, kiedy ledwo uniknął zderzenia z moją poduszką.
- A ty miałeś mnie pilnować - odpowiedziałam, rzucając drugą poduszką.
Nagle Dymitr pojawił się przy mnie. Dosłownie wyrósł spod ziemi, przez co się przewróciłam na kanapę. Rosjanin to wykorzystał, złapał moje nadgarstki i je unieruchomił jedną ręką. Drugą zaczął mnie łaskotać. Już nie pamiętam, kiedy ktoś mnie łaskotał.
- Przestań! Już nie chcę! Będę grzeczna, obiecuję! - zaczęłam się wyrywać z jego uścisku, ale to okazało się niemożliwe. Był niezwykle silny.
- Będziesz grzeczna?
- Tak! Eee, posprzątam ten pokój i... i sama zrobię kolację... i przeczytam wszystkie zaległe lektury!
Dymitr zaczął się śmiać, mimo że to ja byłam łaskotana.
- Dobra, wierzę ci.
Puścił mnie, a kiedy usiadłam, wybuchnął głośnym śmiechem. Spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Co jest? - spytałam.
- Gdybyś widziała swoje włosy, też byś się śmiała - powiedział, lekko się uspokajając. Lekko.
Szybko wstałam i spojrzałam w okno. Na zewnątrz było ciemno, a w salonie paliło się światło, przez co wszystko się odbijało w szybie. Wyglądałam tak, jakby poraził mnie piorun.
Spojrzałam na Rosjanina. Stał do mnie tyłem. Stanęłam na kanapie i wskoczyłam mu na plecy. Od razu zaczęłam go czochrać po głowie.
- Śmiejesz się z moich włosów? - spytałam. - Teraz ja się pośmieję!
Dymitr przestał się śmiać. Teraz mi było wesoło. Za każdym razem, kiedy Dymitr podnosił rękę, żeby mnie powstrzymać, odchylałam się do tyłu, albo delikatnie go uderzałam w dłoń.
- Rose, to nie jest śmieszne - powiedział po chwili.
- Jak to nie? Ja się świetnie bawię - powiedziałam.
Nagle Dymitr się odwrócił i gwałtownie usiadł na kanapie. Zacisnęłam mocniej ręce na jego klatce piersiowej i nogi na jego biodrach.
- Nie pozbędziesz się mnie tak szybko - szepnęłam mu złowrogo prosto do ucha.
- Tak myślisz? - spytał.
- Nie, ja to wiem - odparłam.
Nie mam pojęcia jak to się stało, ale nagle znaleźliśmy się na podłodze. Dymitr leżał na brzuchu, a ja na jego plecach. Uśmiechnęłam się.
- Ale się mnie pozbyłeś - powiedziałam głośno.
W tym momencie Dymitr się odwrócił i teraz to ja leżałam na ziemi, a on był nade mną. Trzymał moje nadgarstki koło mojej głowy i wpatrywał się w moje oczy.
- I co teraz? - spytał z szerokim uśmiechem.
Zmrużyłam oczy.
- To nie fair. Jesteś silniejszy. Tak byś nie dał sobie ze mną rady.
- Oczywiście.
Zamilkliśmy, wpatrzeni w siebie. Stwierdziłam, że oczy Dymitra mają piękny, czekoladowy odcień brązu. Przez chwilę wydawało mi się, że Rosjanin patrzył na mnie z uwielbieniem. Ale pewnie tylko mi się wydawało.
Moje serce biło szybko, ale nie ze zmęczenia. Poczułam, jak na moje policzki wpływa rumieniec.
- Emmm... To co z tą kolacją? - spytałam, przerywając ciszę.
- Już jesteś głodna?
Dymitr był tak blisko, że czułam jego oddech na policzkach. Oddychaliśmy tym samym powietrzem.
- Trochę. Poza tym chcę ci pomóc.
Jeszcze przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, po czym Dymitr wstał i pomógł mi się podnieść.
- A co chcesz zjeść? - spytał Rosjanin, kiedy poszliśmy do kuchni.
- Nie mam pojęcia... Chociaż nie, wróć. Mam ochotę na frytki. Ale nie kupne.
- Dobrze, niech będą więc frytki.

***

Wzięłam do ust ostatnią frytkę. Na nosie i policzku miałam ketchup. Zgadnijcie przez kogo. W zamian za to napisałam ketchupem na czole Dymitra swoje imię. Siedzieliśmy sobie tacy brudni przy stole.
Podczas posiłku Mason wysłał mi filmik, na którym jest klęczący Jesse. Bez wahania pokazałam go Dymitrowi. Śmialiśmy się tak bardzo, że rozbolały nas brzuchy. Powiedziałam, że nie rozmawiałam z Jessem od naszego zerwania. Minął już tydzień.
Już mieliśmy sprzątać po kolacji, kiedy rozdzwonił się mój telefon. Odebrałam, a Dymitr zniknął z naczyniami w kuchni.
- Tak?
- Rose, niestety, ale nie wrócimy na noc do domu - usłyszałam zmęczony głos ojca.
- Czemu? - spytałam, marszcząc brwi. Jeszcze nigdy nie zostawali w pracy tak długo.
- Małe problemy w pracy. Nie przejmuj się, rano będziemy w domu. Tylko bądź grzeczna. Nie roznieś domu. Chcę mieć do czego wrócić.
- Jasne. To pa.
Rozłączyłam się. Weszłam do kuchni. Dymitr już umył oba talerze i teraz wycierał ręce.
- Twoi rodzice jeszcze nie wrócili? - spytał z lekkim zdziwieniem.
- Nie. I nie wrócą na noc - odparłam, siadając na wysepce kuchennej.
- Naprawdę?
Pokiwałam głową. Spojrzałam na zegar. Było już późno, Dymitr dawno powinien iść do domu.
- Poradzisz sobie? - spytał. Nawet nie wiem kiedy do mnie podszedł.
- Jasne. Raczej niczego nie popsuję, śpiąc - uśmiechnęłam się.
Dymitr odwzajemnił uśmiech.
- W takim razie ja już idę.
Poszłam z Rosjaninem do przedpokoju. Kiedy się ubrał, spojrzał jeszcze na mnie i z uśmiechem powiedział:
- Dobranoc, Rose.
- Dobranoc.
Dymitr wyszedł, a ja zostałam sama w wielkiej willi. Można by to nazwać wolnością.
Od razu skierowałam się do łazienki na górze. Po chwili zastanowienia stwierdziłam, że wezmę szybki prysznic. Ciepła woda otuliła moje ciało, a ja zaczęłam wspominać tą bliskość Dymitra. Ciekawe czy wie, jak bardzo moje uczucia co do niego się zmieniły w tak krótkim czasie?
Wyszłam spod prysznica i umyłam zęby. Niestety zapomniałam o piżamie, więc musiałam wejść z powrotem w swoje ciuchy. Niby mogłabym iść nago do swojego pokoju, bo nikogo nie ma w domu, ale czułabym się niekomfortowo.
Wyszłam z łazienki i skierowałam się do sypialni. Złapałam za klamkę, kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Gwałtownie się odwróciłam. Może rodzice wrócili jednak szybciej?
Zeszłam powoli po schodach. Zapaliłam światło w korytarzu. Główne drzwi były zamknięte. Po co rodzice mieli wchodzić tylnymi drzwiami?
- Mamo? Tato? To wy? - skierowałam się do tylnego wejścia. To nie mógł być żaden włamywacz. Mamy alarmy, drzwi musiały zostać otwarte kluczem.
A może to wcale nie rodzice? Może Dymitr czegoś zapomniał? Ale on też raczej wszedłby głównymi drzwiami.
- Dymitr? - rozejrzałam się dookoła. Czułam się obserwowana. - Steve?
Nie, Steve już dawno był w domu... Ale też mógł po coś wrócić.
Doszłam do tylnych drzwi. Były uchylone. Do środka wpadało mroźne powietrze. Podeszłam do drzwi i je zamknęłam.
Ktoś złapał mnie w pasie.
Krzyknęłam głośno i zaczęłam się wyrywać.
- Zostaw mnie! Puść! - Światło niezbyt tu docierało, przez co nie widziałam, kto mnie trzyma.
Wiedziałam, że był wysoki i szczupły. Musiał być facetem, bo miał duże dłonie z długimi palcami. Trzymał mnie mocno. Uścisk był silny, bolał mnie brzuch.
Dymitr był silny i wysoki. Ale po pierwsze, nie był taki chudy, tylko umięśniony; po drugie, nie sprawiłby mi bólu.
Steve za to jest już praktycznie dziadkiem. To też nie mógł być on.
- Teraz będziesz moja, czy tego chcesz, czy nie - usłyszałam głos koło ucha.
- Jesse, ty dupku! Puść mnie! Wynocha z mojego domu! - zaczęłam go bić po rękach.
Błyskawicznie unieruchomił mi nadgarstki.
- Nie będziesz mi rozkazywać - warknął.
Zaczął mnie ciągnąć w stronę schodów. Musiał się porządnie wkurzyć przez ten filmik.
- Po coś tu przylazł? - syknęłam.
- Cierpliwości, kotku.
Zacisnęłam zęby. Ja mu dam "kotku"!
Zaczął się wspinać po schodach, ciągnąc mnie za sobą. Nie uśmiechała mi się wizja sturlania się po schodach, ale lepsze to, niż łapska tego idioty.
Byliśmy już na piętrze. Jesse gasił wszystkie światła. Nigdy wcześniej nie wiedziałam, że jest taki silny. Trzymał mnie jedną ręką, jakby to nie był żaden wysiłek, a ja używałam całego ciała, żeby się wyrwać, i nic mi to nie dawało.
- Masz mnie natychmiast puścić, słyszysz?
Jesse tylko coś warknął i otworzył drzwi do mojej sypialni. Dosłownie wrzucił mnie do środka i zamknął za sobą drzwi. Upadłam na dywan, ale szybko się podniosłam i spojrzałam w oczy Zeklosa.
Chłopak szybko znalazł się przy mnie i pchnął na łóżko. Nim zdążyłam się podnieść, przygniótł mnie swoim ciałem.
- Złaź ze mnie, idioto!
Chciałam go uderzyć, ale nie mogłam wydostać spod niego swoich rąk. Wtedy poczułam jego dłoń na swoim brzuchu. Zaczął podwijać moją bluzkę jedną ręką, a drugą ręką sięgnął do moich spodni i zaczął je zsuwać z moich bioder. Dotarło do mnie, co Jesse chce zrobić.
- C-co ty robisz? - jęknęłam przerażona. - Przestań, błagam...
- Ja też cię o coś błagałem - warknął Jesse. - Ale ty nie chciałaś po dobroci, to teraz nie będę taki delikatny.
- Nie! - wrzasnęłam najgłośniej, jak mogłam. Zaczęłam się szarpać, wiercić... Wszystko, byle tylko nie dopuścić do tego, co zamierzał Jesse. - Pomocy! Błagam!
Jesse się zaśmiał.
- Widzisz, w sumie twój ojczulek mi pomógł, budując się na takim... pustkowiu. Nikt cię tu nie usłyszy.
Miał rację. Mieszkaliśmy na obrzeżach. Ojciec nie chciał mieszkać w centrum. Dokoła było tylko parę mniejszych domów.
- Niech mój ojciec się o tym dowie... - zaczęłam z wściekłością.
Przerwał mi wymierzony przez Jessego policzek. Zapiekło. Przez chwilę nie wiedziałam co się stało.
- Nikomu nie piśniesz słówka, suko - warknął, zdzierając ze mnie spodnie.
Krzyknęłam. Za jakie grzechy mnie to spotyka? Czy naprawdę byłam taką złą dziewczyną?
Po chwili moja bluzka wylądowała na ziemi. Leżałam w samej bieliźnie. Po moich policzkach pociekły łzy. Jesse przyssał się do mojej szyi, a ja błagałam wszystkich znanych bogów, żeby pozwolili mi zemdleć.

DYMITR

Byłem już w połowie drogi do domu. Szedłem powoli, podziwiając nocne niebo. Wspominałem dzisiejszy dzień. Rose była taka uśmiechnięta... świetnie się z nią bawiłem. Byłem smutny, kiedy musiałem wracać do domu. Tak, kocham swoje siostry i mamę, ale Rose stała się dla mnie równie ważna.
Nagle coś mi się przypomniało. Zostawiłem klucze u Rose. Zupełnie straciłem głowę. Pokręciłem głową z cichym śmiechem i zawróciłem.
Nie chciałem budzić w domu dziewczyn, więc musiałem wrócić do willi. Miałem klucze do domu pana Mazura, a swoje klucze tam zostawiłem.
Spacerkiem wracałem z powrotem do willi. Rose nie opuszczała moich myśli. Przed oczami cały czas miałem jej uśmiechniętą twarz.
Kiedy leżeliśmy na podłodze, ślicznie się zarumieniła. Chciałem, żebym to ja wywoływał u niej takie rumieńce... Nie wiem, czemu wtedy się zarumieniła. Może po prostu było jej za ciepło? Miała dzisiaj na sobie ciepły sweterek.
Czasem, przed snem, w łóżku, wyobrażam sobie, że gdybym był bogatszy, Rose może by się mną zainteresowała. Może chciałaby spędzać ze mną każdą minutę dnia. Chodzilibyśmy na spacery, do kina, do restauracji. Kupowałbym jej piękne kwiaty i prezenty.
W sumie mógłbym odłożyć trochę pieniędzy i założyć własną restaurację. Zarobiłbym więcej pieniędzy i wtedy mógłbym zabiegać o względy Rose. Ale opuszczę willę pana Mazura, nie będę tak często widywał dziewczyny. Chociaż może przychodziłaby do restauracji po szkole. A ja, jako właściciel i szef kuchni jednocześnie, wychodziłbym z kuchni tylko do niej...
Tak bardzo chciałbym powiedzieć Rose o swoich uczuciach... Ale jestem jednocześnie jestem świadomy, że ona widzi we mnie tylko biedaka z obskurnego osiedla.
Doszedłem do willi. W całym budynku światła były pogaszone. Rose już śpi. Będę musiał wejść po cichu, żeby jej przez przypadek nie obudzić.
Wszedłem na teren willi i podszedłem do drzwi. Wsadziłem klucz do zamku i ostrożnie go przekręciłem. Wszedłem po cichu do środka, po czym zamknąłem drzwi. Gdzie ja mogłem zostawić klucze?
Już chciałem wejść do kuchni i sprawdzić szafki, kiedy usłyszałem męski krzyk.
 - Nikomu nie piśniesz słówka, suko! - głos należał do nastolatka.
Głos dochodził z góry.
Może Rose ogląda jakiś film? Dlaczego ma telewizor tak głośno?
Miałem wątpliwości, czy to tylko film. Nie słyszałem żadnych kroków. Jednak krzyk był zbyt... zbyt prawdziwy.
Skierowałem się do schodów. Zacząłem się wspinać na piętro. Moje serce zaczęło bić szybciej.
- Nie! Puść mnie! Proszę! - usłyszałem krzyk Rose. Płakała.
Wbiegłem na górę. Działo się coś niedobrego. Byłem tego pewny. Wbiegłem do sypialni Rose.
Na łóżku leżała nastolatka, a na niej chłopak. Poznałem, że to Jesse. Nie miałem zamiaru go oszczędzić. Poczułem zalewający mnie gniew. Furie.
Złapałem Jessego za kołnierz koszuli i pociągnąłem do góry. Słyszałem cichy szloch Rose. Kątem oka zauważyłem, że była naga. Odwróciłem się i wywlokłem chłopaka na korytarz, żeby Rose nie czuła się jeszcze bardziej niezręcznie. Zamknąłem drzwi do jej pokoju. Rzuciłem nastolatka na ścianę. Dłonie same zacisnęły mi się w pięści. Gdy tylko chłopak się podniósł, uderzyłem go prosto w nos, tak, że Jesse z powrotem upadł.
Nastolatek złapał się za nos i jęknął.
- Ej! Czy ty wiesz, kim ja jestem? Może trochę delikatniej? - syknął.
- Delikatniej? - parsknąłem, po czym znowu go uderzyłem. Mocniej.
Miałem ochotę porządnie go poturbować. W sumie czemu nie? Złapałem chłopaka za ramię i zrzuciłem ze schodów. Zbiegłem za nim i znów zacząłem go okładać pięściami.
- Pójdę z tym na policję! To jest pobicie! - wrzasnął Jesse. Roześmiałem się gorzko.
- Uważaj, żebym ja nie poszedł na policję. Choć i tak masz już przesrane.
Znowu go uderzyłem. Od początku mi się nie podobał, ale teraz był dla mnie niczym.
Kiedy chłopak trzymał się ledwo na nogach i był cały zakrwawiony, podniosłem go za kołnierz koszuli i wyrzuciłem za drzwi. Zamknąłem je na klucz. Oddychałem ciężko, ale w głowie miałem tylko jedno. Rose.

4 komentarze:

  1. WOW 😲 Nie wiem od czego zacząć! Super, że się ze sobą dogadują i lubią spędzać razem czas. Przyznaję, że na obrzeżach miasta może być słabo mieszkać. W sumie to nie potrzebny jest im ten alarm i ci ochroniarze, skoro Jesse i tak wszedł do środka. Jestem zbulwersowana 😡 I jeszcze to świństwo, jakie chciał zrobić, jako rekompensatę za ośmieszenie. No dupek po prostu!! Co za szczęście, że Dymitr zostawił u Rose klucze, bo sukinsyn by ją pewnie zgwałcił.
    Fajnie, że dałaś 3 rozdziały pod rząd, mega mnie to ucieszyło. Jestem z Was dumna dziewczyny! Trzymajcie tak dalej.
    Życzę weny i pozdrawiam 😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anita, wróciłaś! Tęskniłam za Tobą, twoimi komami i twoim blogiem (który mam nadzieję, ruszy z kopyta) Nie spodziewałam się, że to tu zobaczę że żyjesz 😂😂 Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej 😀

      Usuń
  2. Dobrw dotarłam tutaj. Moja reakcja to po prostu :00. Co tu się wydarzyło. Dlaczego mam wrażenie że Dymitr spycjalnie skłamał z tym strusiem. Zgaduje że chciał dać jej satysfakcję. No i druga część to taki szok. Zgadzam się z Anitą po co im tylu niby ochraniarzy kamer jak taki gnojek debil i nie będę normalnie używać gorszych słów na niego sie tam dostał. Chwała Dymtrowi,że zapomniał tych cholernych kluczy. Cxy tylko ja zauważyłam że on już widział w całej okazałości-<3. No i jak dla mnie ta imitacja człowieka(czyt. Jassy) dostał tak delikatnie. Przecież nasz Dimitr to go leciutko pogłaskał znając jego możliwości.
    Lecę czytać następny.
    G&G

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku! Spędzają razem czas i to w taki sposób! (jak stare dobre małżeństwo 😁😂 )

    Nie! Nie idź! No nie po takim wieczorze!

    Jesse?! Co on tu do cholery robi?!
    Osz wy kuźwa...

    Tak, Dymitr! Tak! Wracaj! Skop mu dupę!


    No, ale nie można tak kończyć rozdziału! To zbrodnia! Za to powinna być grzywna!

    OdpowiedzUsuń