sobota, 30 września 2017

Rozdział 8

-I tak doszło do wojny... - Bla, bla, bla. Schowałam twarz w książkę i zamknęłam oczy. Czy tylko mi ta lekcja tak bardzo się dłuży?
-Rose? - usłyszałam szept Lissy. Obróciłam trochę twarz i spojrzałam na przyjaciółkę. - Obudź się.
Pokręciłam przecząco głową i jęknęłam cicho. Chyba źle spałam. Wszystko mnie boli.
Nagle rozległ się dzwonek na przerwę. Zerwałam się natychmiast z miejsca i wyleciałam na korytarz. Lissa podążała za mną.
-Nareszcie! - wyrzuciłam ramiona w górę.
Lissa zachichotała.
-Daj spokój. Historia nie jest taka nudna.
-Tylko dla ciebie. Ja chcę już do domu.
Usiadłyśmy na ławce. Lissa wyjęła zeszyt do matematyki i zaczęła coś przeglądać.
-Co robisz? - spytałam.
-Uczę się. Mamy teraz kartkówkę, zapomniałaś?
Przeklęłam cicho.
-Nienawidzę dzisiejszego dnia.
Sięgnęłam po swój zeszyt i otworzyłam go na przypadkowej stronie.
-Z czego jest?
-Trygonometria - odpowiedziała krótko.
-Nieeee - jęknęłam zrozpaczona. - Będziesz mi pomagać, prawda?
-Jeżeli mi się uda - zaśmiała się.
-Nie dam rady tego napisać nawet na trójkę! Pff, muszę się modlić o dwójkę!
-Spokojnie, nie będzie aż tak źle.
Spojrzałam do zeszytu. Od samego patrzenia na te przykłady robiło mi się słabo.
Dlaczego przerwy są takie krótkie? Zaczęła się lekcja, a ja czułam się, jakbym szła na ścięcie.
-Zabij mnie zanim przekroczę próg klasy, błagam - jęknęłam do Lissy.
-No już tak nie rozpaczaj. Chodź. Pomyśl sobie, że nie tylko ty nie umiesz.
-Ale mnie pocieszyłaś - mruknęłam.
Weszłyśmy do klasy i zajęłyśmy swoje miejsca. Złożyłam ręce i spojrzałam w górę
 -Jeżeli napiszę tą kartkówkę na dwójkę to obiecuję chodzić regularnie do kościoła - powiedziałam.
Do klasy wszedł nauczyciel i już po chwili rozdał nam kartkówki. Zobaczyłam zadania i już wiedziałam, że dostanę pałę.
Zaczęłam coś pisać, zamazywać, poprawiać, ale wiedziałam, że piszę same bzdury. Po połowie lekcji zabrano nam kartkówki. Lissa spojrzała na mnie pytająco.
-Nie zdam, mówię ci - westchnęłam.
-Nauczysz się na sprawdzian i zdasz - uśmiechnęła się.
-Ja nie umiem się nauczyć nawet na kartkówkę! - jęknęłam.
Matematyka była już naszą ostatnią lekcją. Co parę sekund spoglądałam na zegar, czekając na dzwonek. Kiedy w końcu zadzwonił, wyleciałam z klasy jak burza.
-Nareszcie wolność! - wykrzyknęłam i usłyszałam śmiech Lissy.
-Idziemy do piekarni? - spytała.
-Z chęcią - odpowiedziałam.
Wyszłyśmy ze szkoły i ruszyłyśmy powoli do piekarni. Kupiłyśmy sobie po pączku i dalej szłyśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym. Doszłyśmy do domu Lissy.
-To do jutra. Tylko zrób zadania domowe - zaśmiała się Lissa.
-Nie wiem czy zdążę... Idę jeszcze z Jessem do kina - mruknęłam.
-O, naprawdę? - spytała Lissa. - Sam cię zaprosił?
-Taak. Może w końcu się ogarnął?
Zamyśliłam się, ale po chwili obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
-To powodzenia i miłego wieczoru. Ja idę się uczyć - powiedziała Lissa. Pożegnałyśmy się, po czym ruszyłam w stronę domu.
Nagle obok mnie zatrzymało się auto. Spojrzałam na kierowcę i uśmiechnęłam się.
Ominęłam szybko samochód i zajęłam miejsce pasażera.
-Cześć Steve. Dzięki tobie będę miała więcej czasu na przebranie się - zaśmiałam się.
-Nie ma za co, panienko.
Szybko dojechaliśmy do willi. Wysiadłam i poszłam do swojego pokoju.
Szybko przejrzałam szafę i w końcu wybrałam moje ulubione dżinsy i miętowy sweterek. Przebrałam się i zeszłam na parter. Weszłam do kuchni i zobaczyłam gotującego Dymitra. Obejrzał się przez ramię.
-Już panienka wróciła? Zaraz będzie obiad - oznajmił tylko.
-Wspaniale.
Wyszłam i udałam się do salonu. Włączyłam telewizor. Akurat leciał mój ulubiony film. Rozsiadłam się wygodnie i zaczęłam oglądać. Miałam ochotę coś przekąsić, ale nie chciałam się objadać przed obiadem.
Po chwili Dymitr podał do stołu, więc ruszyłam do jadalni. Przy stole siedzieli już rodzice.
-Ja dzisiaj zjem w salonie - powiedziałam, zabierając swój talerz.
-A to dlaczego? - spytał ojciec.
-Leci mój film - odparłam i wróciłam do salonu.
Szybko zjadłam obiad i podczas reklamy zaniosłam talerz do kuchni. Położyłam naczynie na blacie i podeszłam do jednej z szafek. Wyjęłam ze środka paczkę nasion słonecznika i wróciłam do salonu. Usiadłam na kanapie i czekałam na koniec reklamy. W końcu puścili dalej film. Zaczęłam jeść nasionka słonecznika, oglądając uważnie.
Kiedy film się skończył, spojrzałam na zegar. Była już osiemnasta pięćdziesiąt.
Wstałam szybko z kanapy,  na której zostawiłam same śmieci. Specjalnie nabrudziłam, żeby Bielikow zrozumiał, że ze mną się nie zadziera. Niech ma za swoje. Skierowałam się do pokoju. W progu salonu minęłam się z Dymitrem. Rosjanin spojrzał na kanapę i westchnął.
-Coś mówiłeś? - spytałam zaczepnie.
-Nie, panienko Mazur - odpowiedział. Już chciałam go poprawić, ale pomyślałam, że nie będę się spoufalać ze służbą. Wyminęłam go i szybko ruszyłam do pokoju. Zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na parter. Ubrałam kurtkę i buty i wyszłam. Ścieżką szedł akurat Jesse.
-O, jesteś. Świetnie, chodź.
Podeszliśmy do jego samochodu. Usiadłam na miejscu pasażera. Jesse wyjechał na drogę i pomknęliśmy w stronę kina.
-Jeździsz jak wariat - mruknęłam.
-Przepisy są dla frajerów - odpowiedział.
Zaparkowaliśmy przed kinem i ruszyliśmy do budynku. Stanęliśmy w kolejce do kasy. Nagle podeszła do nas grupka chłopaków w naszym wieku. Była ich piątka. Byli ubrani w markowe ciuchy i mieli włosy postawione na żel.
-Cześć, Jesse - przywitał się ten z przodu i wymienił z Jessem przyjacielski uścisk, który reszta powtórzyła. Już mi się nie podobało. - To jest twoja dupeczka?
Nim zdążyłam się odezwać, Jesse objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.
-Owszem, to jest Rose, moja dziewczyna. Rose, to jest Kevin, Borys, Leo, Jason i Michael.
-Siemka - powiedział Kevin.
-Cześć - odpowiedziałam.
Czyli Jesse chce pokazać jakim to on jest super chłopakiem, tak? Dobrze, pokażmy chłopakom, jaki jest dobry.
-Jesse, skarbie, kupisz mi coś do picia? - spytałam słodko, przytulając się bardziej do chłopaka.
-Jasne, słońce - odpowiedział, całując mnie w czoło.
Uśmiechnęłam się. Po chwili szliśmy do sali kinowej. Trzymałam w ręce kubek coli z lodem.
Okazało się, że idziemy na horror. Bardzo mi się to podobało. Lubię horrory.
-Nie będziesz się bała, maleńka? - spytał Kevin. Chyba przewodził swojej "grupie".
-Nie, przecież Jesse odprowadzi mnie do domu, nie mam się czego bać - odpowiedziałam pewnie.
Widziałam, że Jessemu się to nie podoba. Tym bardziej to wykorzystywałam.
Usiedliśmy na miejscach i poczekaliśmy na rozpoczęcie filmu. Siedzieliśmy w ostatnim rzędzie. W końcu na sali zrobiło się ciemno i zaczął się film. Co jakiś czas ktoś krzyczał, jednak na mnie nie robiło nic wrażenia.
-Słaby ten horror - stwierdziłam.
-Fajną sobie laskę znalazłeś - odezwał się Kevin do Jessego.
-Wiem - odpowiedział chłopak.
W pewnym momencie przytuliłam się do chłopaka, jednak on mnie odetchnął. Na moje nieszczęście grupka była tak zapatrzona w film, ze nic nie zauważyła. Naburmuszona usiadłam obok. Jeszcze mi słono zapłaci za to.
Horror się skończył, a my wyszliśmy z sali kinowej.
Samo kino znajdowało się w galerii handlowej. Postanowiłam zaszaleć.
-Jesse - zaczęłam, przytulając się do niego. - Kupisz mi ten naszyjnik, o który cię ostatnio prosiłam?
Jesse spojrzał na mnie, a w jego oczach już widziałam iskierki gniewu. Jednak obecność kolegów kazała mu udawać, że zrobi dla mnie wszystko.
-Jasne, kochanie. Chodźmy - powiedział "wesoło".
Weszliśmy do sklepu z biżuterią. Znalazłam przepiękny naszyjnik o przepięknej cenie. I to właśnie ten naszyjnik chciałam mieć.
-Zobacz, tutaj jest - pokazałam Jessemu. Dobrze, że jego koledzy chodzili z nami.
Jesse spojrzał na cenę, zrobił wielkie oczy, ale się opanował i kupił mi naszyjnik.
-Dziękuję - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.
-Nie ma za co - mruknął.
Wyszliśmy z galerii. Chłopaki pożegnali się i zostałam z Jessem sama.
-Co ty sobie wyobrażasz?! - wykrzyknął.
-Nie wiem o co ci chodzi - powiedziałam.
-To miał być wypad do kina! A co? Kupuję ci jakiś gówniany naszyjnik za cenę z kosmosu!
Wzruszyłam ramionami.
-Przynajmniej koledzy wiedzą, że jesteś najlepszym chłopakiem, tak? Było mnie nie odpychać w kinie, a przytulać.
Jesse zacisnął szczękę.
- Czy ty nie rozumiesz?!- warknął na mnie.- Jesteśmy ze sobą tylko dla prestiżu. Jak ci brak czułości, to się do kogoś innego poprzytulaj. Ja nie potrzebuję przylepy.
- Słucham?!- niedowierzałam.
-Idź już - warknął.
-Jak to? Wiesz jak daleko jest mój dom? - spytałam. Gniew we mnie narastał.
-Wiesz jak drogi był ten naszyjnik? - warknął i wsiadł do swojego samochodu. Odjechał a ja na pożegnanie pokazałam mu środkowy palec. A teraz czekała mnie długa droga do domu.
Nie podobała mi się wizja chodzenia po ciemnym mieście. Westchnęłam i ruszyłam w stronę domu, opatulając się szczelniej kurtką. Na ulicach i chodnikach już prawie nikogo nie było. Przy pubie siedziała grupka pijaków, którzy głośno się z czegoś śmiali. Przeszłam przy nich szybko, nie zwracając uwagi na ich durne zaczepki. Pieprzony chuj! Jak już po mnie przyjechał, mógłby mnie odwieść. Ale nie! To wszystko, jak zawsze było na pokaz. Czego ja się spodziewałam? Nawet jakby ktoś mnie zgwałcił, nie zrobiłoby to na nim najmniejszego wrażenia. To tylko dla popularności, to tylko dla popularności, powtarzałam sobie.  Jednak w głębi serca, jak każda kobieta pragnęłam miłość.
Po dość długim czasie doszłam do willi. Szybko przebiegłam podwórko i wściekła weszłam do środka. Po domu poniósł się dźwięk trzaśnięcia drzwi wejściowych, ale nic mnie to nie obchodziło. Zdjęłam kurtkę i buty i poszłam do łazienki umyć ręce. Następnie weszłam do kuchni. Tam zastałam Dymitra.
Odwrócił się, spojrzał na mnie, po czym uśmiechnął się cwanie i oparł o blat.
-I jak tam randka? - spytał zaczepnie.
Nachmurzyłam się.
-Wspaniale.
Pokazałam drogi naszyjnik.
-Dostałam nawet prezent. A ty co? Znowu się wtrącasz w moje życie? Nie rozumiesz, że nie chcę mieć nic wspólnego ze służbą?
Czy on naprawdę jest tak mało inteligenty, że nie rozumie? Mam go dosyć. Czemu musi mnie jeszcze bardziej rezerwować? Najgorszy dzień w całym moim życiu!
-Jeszcze raz wtrąć się w nie swoją sprawę, to urządzę ci tu piekło.
Odwróciłam się i poszłam do swojego pokoju.

7 komentarzy:

  1. Japiernikam no! Ja wiem, że to jest część wasze misternego planu, ale do cholery no! Nie róbcie im tego!
    Ja tu liczyłam na miłą atmosferę i korepetycje z matmy, a tu takie coś!
    Bo ona nie będzie spoufalać się ze służbą! Ogarnij dupę Rose, do diaska! Otwórz oczy, zerwij z tym palantem, przeproś Dymitra i zobacz, że on chce tylko twojego dobra!

    OdpowiedzUsuń
  2. " -Jeżeli napiszę tą kartkówkę na dwójkę to obiecuję chodzić regularnie do kościoła - powiedziałam." - skojarzyło mi ię z tym 'zostawaniem zakonnicą' :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz bardziej do Klaudii.

    Mnie się czepiasz a sama to co robisz. Ja napisałam że taki jest.

    Co ty robisz z Romitri. Oni mają być razem!!!!! Słyszysz!!!!!!

    Przynajmniej ma coś w zamian. Trzeba korzystać. A co do miłości to masz Dimke.
    Super rozdział i czekam na nn i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię taką Rose, gdy robi piekło Dymitrowi 😏
    Mi się podoba to, że między Rose i Dymitrem nie jest za najlepiej. To się zmieni, jednak z czasem. Teraz niech będzie zła Rose dla Dymitra.
    Czekam na next
    Pozdrawiam

    Shrew ❤

    OdpowiedzUsuń