niedziela, 15 października 2017

Kłamstwa

Macie, jako że nie było dzisiaj rozdziału. Z dedykacją dla kochanej Klaudii, za przeczytanie w końcu, po bólach i cierpieniach do kończą AW. Mówiłam już, że jestem z Ciebie dumna? 
___________________________________
Dymitr
Jak każdego dnia wracam ze służby. Tak bardzo stęskniłem się za moją Rozą. Już nie mogę się doczekać, aż wezmę ją w ramiona. Z szerokim uśmiechem wchodzę do domu.
- Kochanie, już jestem!- krzyczę od progu.
Czekam tylko, aż na przedpokój wbiegnie Rose, wpadając w moje ramiona. Nic takiego jednak się nie stało. Zmartwiony wszedłem do salonu.
- Kochanie?
Jednak i tu jej nie było. Z sypialni usłyszałem cichy szloch. Wystraszony po chwili znalazłem ją tam.
- Roza, coś się sta...- przerwałem na widok, jaki tam zastałem.
W całym pokoju, jakby przeszło tornado. Poduszki porozwalane, meble nadawały się tylko do kominka, a różne rzeczy leżały w kawałkach na podłodze. W tym całym bałaganie, przed szafą siedziała załamana moja ukochana, pakując moje rzeczy do walizki.
- Roza, co ty robisz?!- spytałem ze strachem.- Gdzieś wyjeżdżamy?
Włożyła moją ostatnią bluzkę, zamknęła walizkę i wstała, wpychając mi ją w ręce.
- Ty wyjeżdżasz! Z mojego życia!- warknęła i przeszła do salonu.
- Słucham?!
Na chwilę stałem jak zamurowany. Rzuciłem walizkę i chwyciłem Rose za nadgarstek i odwróciłem w swoją stronę. Jednak zanim stanęła ze mną twarzą w twarz, zrobiła coś, czego się nie spodziewałem. Zamachnęła się i uderzyła mnie. Złapałem się za bolący policzek, patrząc na nią szeroko otwartymi oczami. Dała mi z liścia. W tym czasie, ona się wyrwała i z mordem w oczach, wycedziła przez zęby:
- Nie dotykaj mnie tymi łapkami i nie mów do mnie więcej Roza. Idź do swojej kochanki!
- Co? O czym ty mówisz?
Nic nie rozumiałem, oprócz tego, że świat mi się wali. Moja Roza mnie wyrzuca.
- Nie udawaj idioty, bo ci się to nie uda. Co? Myślałeś, że to przede mną ukryjesz? Ale ja byłam naiwna.
- Ale, skarbie...
- Wyjdź!- złapała moją walizkę i zaczęła wypychać mnie nią z mieszkania.- Wynoś się z mojego domu!
Wyrzuciła mnie na korytarz i zatrzasnęła drzwi. Po chwili otworzyła je i wyrzuciła jakąś kartkę. Gdy chciałem dobiec do drzwi, znowu się zamknęły. Nic nie rozumiałem.
- Roza, błagam, wysłuchaj mnie! Proszę! Ja nie mam pojęcia, o co chodzi. Nie mam żadnej kochanki.
- Akurat! - krzyknęła.
Teraz już nie była tyle wściekła, a zrozpaczona. Czułem jej ból. Uderzył mnie prosto w serce. Odwróciłem się tyłem do drzwi i zjechałem po nich.  Moja Roza cierpi. Ktoś naopowiadał jej głupot i myśli, że ją zdradzam. Dorwę tego, kto za tym stoi, a wtedy nie chciałbym być w jego skórze. Nagle moją uwagę zwróciła biała koperta, która Rose wyrzuciła. Wystawiła z niej biała kartka. Wziąłem ją i zacząłem oglądać. Z tyłu widniało imię i nazwisko mojej ukochanej zapisane znajomym pismem, jednak nie mogłem powiązać go z żadną osobą. Wyciągnąłem zawartość koperty. Była to złożona kartka, która rozłożyłem.  Czytając kolejne zdania drukowanego tekstu, serce mi przyspieszało, a z twarzy odpłynęła cała krew. Zabiję.

Droga Rose

Piszę do ciebie w bardzo przykrą sprawą. Nie powinnam mieszać się w twoje życie, ale piszę jako kobieta i chyba powinnaś o tym wiedzieć. Już od kilku dni widziałam strażnika Bielikowa w towarzystwie innych kobiet. Raz z szacunku do strażniczki królowej, postanowiłam to sprawdzić. Niestety moje przypuszczenia się potwierdziły. Dymitr po służbie spotyka się z innymi kobietami i... po prostu Cię zdradza. Przykro mi z tego powodu. Masz już  dowód, że wszyscy mężczyźni są tacy sami.

XYZ

Kto śmiał tak okłamać moją Różyczkę? Przez nią ona teraz cierpi. Zerwałem się ma równe nogi, pełen złości i chęci zemsty.
- Jeszcze ci udowodnię Roza, że to wszystko to kłamstwo!- krzyknąłem przez drzwi i wybiegłem z budynku.
Pognałem do kwatery straży i kiwnąwszy głową strażnikom, wszedłem do skrzydła śledczego. Otworzyłem trzecie drzwi po prawej.
- Witaj Xavier.- przywitałem się z mężczyzną za biurkiem.
- Dymitr!- blondyn wstał i uścisnął mi dłoń.- Co Cię do mnie sprowadza?
- Wiesz, mam do Ciebie prośbę. Dzisiaj ktoś przyniósł Rose tą kopertę- wyciągnąłem wspomniany przedmiot z prochowca, a przyjaciel założył rękawiczki, po czym wziął kartkę i zaczął czytać.- Chciałbym wiedzieć, kto niszczy mój związek.
Westchnął ciężko.
- Zobaczę, co da się zrobić. Mamy teraz trochę zamieszania i dużo próbek.
- Postaraj się to zrobić jak najszybciej. Trup ci nie ucieknie, za to mogą miłość cierpi i mnie nienawidzi.
- Zrobię co będę mógł.
***
Przez cały tydzień starałem się wszystko wytłumaczyć Rozie, że to nie prawda, ale ona nie chciała mnie słuchać. Albo mnie unikała, albo ignorowała. Gdy była na służbie, Lissa nie pozwalała mi z nią porozmawiać. Jedyne zadanie jakie usłyszałem od ukochanej sprawiło, że poczułem się dumny.
- Mogłabym wybaczyć ci wszystko, tylko nie zdradę.- oznajmiła mi po kolejnej próbie dobicia się do niej.
To było wczoraj. Dzisiaj po raz kolejny zmierzam do jej domu. Mam nadzieję, że szybko zdobędę dowody swojej niewinności. Bardzo za nią tęsknię. Każdy dzień bez mojej Rozy to dzień samotności i smutku. Ale jeszcze ją odzyskam. Byłem już przy jej pokoju, gdy ktoś mnie zatrzymał.
- Strażniku Bielikow!- usłyszałam za sobą.
Odwróciłem się i zaczekałem, aż Mason do mnie dobiegnie.
- Strażnik Fox kazał mi cię znaleźć i powiadomić, że są wyniki.
Otworzyłem szeroko oczy.
- Dzięki Ashford- klepnąłem go w ramię i pognałem do Xaviera.
Bez płukania wpadłem do jego gabinetu. W ręce trzymał jakąś kartkę, pewnie z wynikami. Jednak wyglądał na zmartwiony. Spojrzał na mnie takim wzrokiem, jakby miał powiedzieć, że został mi jeden dzień życia. Jednak głęboko w sercu miałem nadzieję, że odkrył, kto przyniósł ten list.
- Przykro mi-  odpowiedział, jakby czytał w mojej głowie.- Jedyne odciski palców, jakie znaleźliśmy to twoje i Rose. Naprawdę mi przykro.
- Dzięki, za pomoc.  Doceniam co dla mnie zrobiłeś- uścisnąłem mu rękę.
- Nie ma sprawy stary. Spróbuj z nią jeszcze porozmawiać.
- To nie jest takie łatwe- westchnąłem, przeciągając dłońmi po twarzy.- Rose nie chce mnie słuchać.
- No tak, to Hathaway. Bywa czasem uparta.
- Nawet nie wierz jak bardzo- powiedziałem ze smutnym uśmiechem
***
Wróciłem do swojego pokoju i myślałem, co dalej. Hathaway. Podszedłem do komody i wyciągnąłem małe pudełeczko. Otworzyłem je, choć doskonale wiedziałem, co jest w środku. Od dwóch tygodni noszę ze sobą najpiękniejszy, wysadzane brylantami, srebrny pierścionek z różą, a w jej środku serce. Hathaway. Miałem nadzieję, że za jakiś czas Bielikow. Czekałem na najlepszą okazję. Ale nie.  Los chciał inaczej. Hathaway.
***
Jak każdego dnia wracam ze służby. Tak bardzo stęskniłem się za moją Rozą. Jednak ona nie chce mnie widzieć. Minęło 10 dni odkąd wyrzuciła mnie z domu i trzy od czasu wyników odcisków palców. Jednak nie podałem się. Próbuje z nią porozmawiać, ale też pilnuję jej, żeby żaden facet się do niej nie przyczepił. To tylko moja Roza.
- Dimka!- usłyszałem czyjś wesoły krzyk.
Po chwili stałą przede mną uśmiechniętą morojka.
- Witaj Nataszo.- zdobyłem się na uśmiech.
- Coś się stało? Wyglądasz, jakby ktoś ci umarł.
Westchnąłem i postanowiłem przed nią nie udawać.
- I trak się czuję. Ale to nie ważne. Co tu robisz?
- A przyjechałam odwiedzić Christianka. Trochę się za nim stęskniłam. Nie no, widzę, że coś Cię męczy. Proszę, powiedz mi, o co chodzi?
Szybko to przemyślałem. W sumie ufam jej. Nie tak jak Rozie, ale mimo wszystko to moja przyjaciółka.
- Dobrze, ale nie tu.
- To może chodźmy do mojego pokoju. Muszę się jeszcze rozpakować. Mam nadzieję, że Rose nie będzie na Ciebie zła. Na pewno to wielka zazdrośnica.
- Oj nawet nie wiesz, jak wielką- roześmiałem się.- No to prowadź.
Poszliśmy do skrzydła dla gości i weszliśmy do małego pokoiku.  Stała już tam niebieska, duża walizka.
- Na ile przyjechałaś?- spytałem, widząc rozmiary jej bagażu.
- Na weekend. Później muszę wracać do pracy.
- To coś Ty tam napakowała?
- Wszystko co potrzebne.- uśmiechnęła się niewinnie.
Tylko pokręciłem głową z uśmiechem i usiadłem na łóżku, patrząc, jak się rozpakowuje. Jednak po odłożeniu kosmetyczki do łazienki, usiadła obok mnie.
- To powiedz mi co się stało?
Westchnąłem ciężko.
- Związek mi się wali. Jeśli jeszcze mogę to nazwać związkiem.
- A co się stało?- spojrzała mi w oczy.
Wyglądała na przejętą. Cieszę się, że mam taką przyjaciółką i od razu zaatakowały mnie wyrzuty sumienia, że tak zaniedbałem tą przyjaźń. Trochę przestraszyłem się, że skoro jej się podobam, to nie będzie między nami jak dawniej, albo, że dam jej nadzieję i ją zranię. Ale teraz widzę, że mimo uczuć jakimi mnie darzy, widzi jak z Rose jesteśmy szczęśliwi i pozwoliła mi odejść.
- Ktoś zostawił Rose list, że ja zdradzam, a ona w to uwierzyła i wyrzuciła mnie z domu.- powiedziałem na jedynym wydechu.
Poczułem się trochę lepiej, że komuś to powiedziałem.
- A ja już planowałem jak jej się oświadczyć- wyznałem z bólem.
- Spokojnie Dymitr- przytuliła mnie.- Jeszcze wszystko się ułoży, zobaczysz. Próbowałeś się dowiedzieć kto to?
- Tak. I odciski palców na kopercie, pytałem strażników, czy nie widzieli kogoś tam się kręcącego, a nawet przeglądałem cały monitoring z tamtego dnia, ale nigdzie nic nie widziałem. Rose znalazła list w biurze Hansa, a on powiedział, że po prostu przyszedł do Rose bez żadnych danych nadawcy, więc od razu posłał po nią. Wiem, że ktoś chcę zniszczyć mój związek, ale nie wiem kto. To może być każdy.
- To prawda. Jesteś bardzo atrakcyjnym mężczyzna, więc nie dziwię się, że jakaś kobieta mogłaby być zazdrosna o Rose. Jednak, uciekać się do trak wewnętrznych metod? Porażka.
- Ty to rozumiesz- stwierdziłem
- To prawda, chciałabym być z Tobą, ale nigdy bym ci nie zrobiła czegoś takiego. Przecież jakbyś się dowiedział, że to ja, nie miałabym żadnych szans.
- Jesteś kobietą. Wiem, że cię to boli, ale kocham Rose i chciałbym ja odzyskać.  Co mogę zrobić?
- Daj jej czas- powiedziała z uśmiechem.- Kiedy to było?
- 10 dni temu.
- A jak często się spotykacie?
- Codziennie. Wciąż staram się ją przekonać, że jestem niewinny.
- No właśnie.  Nie dajesz jej tego przemyśleć. Posłuchaj, kobieta potrzebuje czasu, aby wszystko przeanalizować. Ale gdy cię widzi, na nowo wzbiera w niej ból i nienawiść, jaką cię darzy. Zagłusza to jej wszelkie przemyślenia na ten temat. Ona potrzebuje czasu. Mam dla ciebie propozycje.  Wyjedź że mną. Na miesiąc. A później zobaczymy co dalej.
Zastanowiłem się. To ma sens. Jeśli będę na dworze, siłą rzeczy będziemy się widywać. Ale jeśli pojadę, to może przemyśli wszystko i  będzie chciała mnie wysłuchać.
- Zgadzam się.
Morojka szczęśliwa rzuciła mi się na szyję.
***
Od miesiąca mieszkam z Taszą, ale codziennie dzwonię na dwór, dowiedzieć się co z Rose. Dalej nie chce mnie widzieć. Do niej też dzwonię, ale nigdy nie odbiera. Jednak to nie był dobru pomysł. Jest na mnie wściekła, że wyjechałem z Taszą. Jeśli nie wskażę, kto wysłał list z oszczerstwami, mogę nie pokazywać się jej na oczy. A tego nigdy się nie dowiem. To koniec naszego związku. Już nigdy nie będę z moją Rozą. Nigdy już jej nie przytulę, nie poczuję pięknej woni jej perfum, nie zasmakuję słodyczy jej ust. Nigdy jej już nie odzyskam. A byliśmy tacy szczęśliwi oddałbym wszystko, żeby było jak dawniej.
- Dimka, szykuj się.- z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Dobrze, mamo.- zaśmiałem się.
- Ha ha ha. Bardzo śmieszne.- burknęła morojka.- Tylko ubierz się dobrze. To ważne dla mnie spotkanie.
Idziemy dzisiaj do restauracji, bo Tasza ma się spotkać z przedstawiciele jakiejś firmy. Szef ją o to prosił. Jako strażnik muszę udawać jej chłopaka, żeby być blisko. Ubrałem wcześniej przygotowaną koszulę w kratkę i eleganckie spodnie. Na to mój kochany prochowiec i wyszedłem z pokoju. Na dole czekała już Tasza. Wyglądała pięknie w błękitnej sukience syrence. Jest na prawdę wspaniałą kobieta o dobrym sercu. Ciągle mi pomaga, doradza, pociesza. Cieszę się, że mam taką przyjaciółkę i aż się dziwię, że jeszcze nikogo nie ma. Tak wspaniała kobieta.
- O już jesteś...- przerwała w pół słowa, taksując mnie wzrokiem. - Wow. Ale żeś się odstawił.
- Zwykła koszula i spodnie- wzruszyłem ramionami z uśmiechem.- Za to ty.
Zarumieniła się lekko i uciekła spojrzeniem. Nie wiem czemu, ale jej zatwierdzenie napawało mnie dumą.
- Taksówką powinna już być.- powiedziała, wciąż na mnie nie patrząc.
- Taksówka?- zdziwiłem się.
- Tak. Na takich spotkaniach zawsze jest alkohol. Ty też będziesz musiał wypić chociaż kieliszek.
- No dobrze, ale tylko kieliszek. Muszę cię pilnować, inaczej ktoś mi cię jeszcze zje
Zaśmialiśmy się i wyszliśmy z domu. Spotkanie poszło gładko i Tasza była prze szczęśliwa, bo udało jej się wszystko załatwić. Oboje liczymy, że dostanie na stałe to stanowisko. Wróciliśmy do domu, a ona poszła do swojej sypialni, pokazując, że mam iść za nią. Usiedliśmy na brzegu łóżka, obok siebie.
- Jesteś pewny, że chcesz tam wracać?- spytała, patrząc na mnie smutno.
Spuściłem wzrok.
- Ja... nie wiem. Rose jest wciąż na mnie zła i nic nie da się jej przetłumaczyć. Chyba już nigdy mi nie uwierzy.
- A może tak miało być?- podsunęła się delikatnie.
- Słucham?- spojrzałem na nią.
- No wiesz, może nie byliście sobie pisani. Ona jest młodsza, nic by z tego nie było. Może oboje powinniście zostawić to i żyć dalej.
Dopiero teraz zauważyłem, jak blisko mnie się znajduje. Wystarczyło by się pochylić.  Zacząłem zastanawiać się nad jej słowami. Na myśl o tym, że straciłem Rozę na zawsze, ściska mnie serce. Że już nigdy jej nie pocałuję, nie przytulę, nie zasnę otulony jej ciepłem.  Po tym wszystkim co przeszliśmy... I tak po prostu ma nas nie być? Ale czy to jeszcze jest miłość? Czy ja jąkocham? Czy po prostu się do niej przyzwyczaiłem? Gdyby to była prawdziwa miłość, Rose w końcu powinna mnie wysłuchać, a ja nawet nie powinienem myśleć o dniu wiele kilometrów od niej. Ani o pocałowaniu Taszy. A jednak zrobiłem to. Pochyliłem się i złączyłem nasze usta. Były miękkie. Nie tak, jak Rose, ale też przyjemne. Nie smakowały jakoś szczególnie. Może dlatego, że Roza zawsze używała owocowych pomadek. Jej ulubioną była najsmaczniejsza. Uwielbiałem ja z niej zlizywać. Jedną dłonią zacząłem głaskać jej gładka skórę na policzku, a drugą szukałem na plecach aksamitne, długie kosmyki, układające się w lekkie fale.  Gdy napotkałem na policzku wgłębienie, ocknąłem się. Czym prędzej oderwałem się od Taszy. Oboje głośno dyszeliśmy , a morojka, z zarumienionymi policzyłam, leżała bez sukienki. Sam już miałem rozpiętą koszulkę.
- Co...- próbowała uspokoić oddech.- Co się stało?
- Nie mogę.  Czuję się, jakbym zdradzał Rose.
- Musisz o niej zapomnieć. Nie jesteście już razem. Wiem, że potrzebujesz czasu. Za każdym się tęskni po rozstaniu i nie można się z tym aż tak uporać, ale trzeba iść dalej. Choć przyznam, że nie rozumiem Rose. Uwierzyła w jakiś głupi list i kilka zdjęć, a nie tobie.
Już chciałem coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili się powstrzymałem.
- Zdjęcia? Nie mówiłem ci o zdjęciach- zauważyłem
W jej oczach pojawił się strach.
- J-jak nie?- zaśmiałam się nerwowo.- Oj głuptasku, masz bardzo krótką pamięć. Mówiłeś mi, przy pierwszym spotkaniu.
Na pewno nie mówiłem, bo nawet nie wiedziałem o żadnych. Nie mogłem uwierzyć. Czyżby za wszystkim stała ona? Nie, to nie możliwe. Może coś gdzieś usłyszała. Plotki lubią zabarwiać prawdę. Postanowiłem grać w jej grę.
- Może faktycznie zapomniałem.- uśmiechnąłem się.- Ale i tak chcę pojechać. Spróbuję ostatni raz. A później, zobaczę.
***
Wpadłem do gabinetu Xaviera.
- Dymitr, wróciłeś.- uśmiechnął się.
- Potrzebuję najlepszego informatyka.- oznajmiłem od razu.
- Wow, spokojnie. Chodź za mną.
Wyszliśmy i ruszyliśmy lewo. Kilka razu skręciliśmy, to w jedną, to w drugą stronę. Na końcu zeszliśmy po schodach do metalowych drzwi. Przeszliśmy przez nie. W środku było ciemno, a jedyne światło dawały niebieskie wyświetlacze komputerów. Przy największym siedział moroj. Na dźwięk zamykanych drzwi obrócił się i od razu wstał na baczność. Był w podeszłym wieku, miał czarne włosy i pewne oczy. Blondyn machnął ręką i spojrzał na mnie.
- Potrzebuję włamać się do komputera Taszy Ozery.- oznajmiłem
- Do tego konieczne jest jego IP.- powiedział moroj.
To trochę utrudnia, zwłasza, że nie wzięła go ze sobą. Już chciałem się poddać, gdy coś mi się przypomniało. Trzy dni temu zanosiła go do serwisu i ja miałem odebrać. Wciąż miałem gdzieś kartkę z jego IP. Poszperałem w kieszeni i wyciągnąłem to, czego szukałem. Podałem papier mężczyźnie, a ten usiadł i zaczął coś robić na jednym z bocznych komputerów.
- Szukamy czegoś konkretnego? - spytał, nie odkrywając wzroku od ekranu.
- Folderu z jakimiś przerobionymi zdjęciami, ze mną i listu, tego co ci pokazałem - spojrzałem na przyjaciela, a on kiwnął głową.
- To może chwilę potrwać.- powiedział informatyk.
Westchnąłem, ale przytaknąłem. Z Xavierem opuściliśmy pokój.
- Myślisz, że to ona?- spytał po drodze blondyn.
- Nie chciałbym, ale to bardzo możliwe. Pocieszając mnie, powiedziała coś, że jakby zobaczyła takie zdjęcia, też by była zła. A ja o żadnych jej nie mówiłem. Jednak nie wierzę, żeby to ona zrobiła. Może tylko gdzieś tak usłyszała, albo zaczęła jej wyobraźnia działać na słowa "dowody zdrady".
- Nie wiem, Dymitr, ale dobrze jest sprawdzić każdy trop.
- Mam nadzieję, że to długo nie zajmie, bo jutro już wracamy, a to miała być ostatnia szansa dla Rose.
- Spokojnie. To mój najlepszy informatyk. Wie co robi. To pójdzie szybciej niż myślisz. Może posiedzimy w moim biurze i pogadamy jak za dawnych lat? Mam koniak- spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Ok, i tak nie mam co robić przez ten czas, bo Rose nie chce mnie widzieć, a Tasza chce, żeby jak najszybciej ona dała mi kosza. Więc nie pokazuję się w domu.- zamiarem się, a on mi zawtórował.
Rozsiedliśmy się w jego gabinecie, a mój przyjaciel wyciągnął kieliszek i butelkę bursztynowego trunku. Rozmawialiśmy przez jakieś trzy godziny o tym co się u nas działo i innych sprawach. Powiedziałem mu również o zdarzeniu wczorajszego wieczoru. Nagle zadzwonił telefon na jego biurku. Podniósł słuchawkę i chwilę z kimś rozmawiał. Po odłożeniu jej wstał.
- Chodź, idziemy.- oznajmił z uśmiechem.
- Gdzie?- zmarszczyłem brwi, wstając.
- Daniel zakończył poszukiwania w komputerze. Coś znalazł.
Prawie się przewróciłem o krzesło. Przyjaciel zaczął się za mnie śmiać, ale ja nie zważałem na to, idąc korytarzem. Jednak byłem równie zaniepokojony. Z jednej strony, to znaczy, że mam dowody mojej niewinności.  Ale z drugiej, moja najlepsza przyjaciółką mnie okłamał i chciała zrujnować związek. Na prawdę bałem się, co tam zobaczę. Xaviery dogonił mnie i szliśmy równo. Weszliśmy do pokoju  monitorami i podeszliśmy do moroja.
- Co znalazłeś?- spytał blondyn.
Moroj spojrzał na nas, po czym wstał odsuwając fotel, jakby chciał, żebym zajął jego miejsce.
- Niech lepiej strażnik usiądzie. To może być z lekko szokujące- zrobiłem to i odwróciłem się w stronę ekranu.- Nie było trudno to znaleźć. Gorzej było z hasłem, ale i je złamałem ukryła to w Tajnych, później trzeba wejść w Dane, które są zahasłowane, a w środku jest folder Dimka.
śledziłem na ekranie strzałkę, gdy on robił wszystko co mówił. gdy otworzył folder ze skrótem mojego imienia, aż się odsunąłem. były tu moje zdjęcia. Mnóstwo. Od pierwszego dnia, kiedy z Rose zostaliśmy formalnie parą. Każdy nasz ruch, każdy dzień. zdjęcia ze służby, spacery po parku, lesie, Dworze, w ZOO,  wesołym miasteczku, a nawet naszym mieszkaniu. A na dole... każdego stosunku mojego i Rozy. Całe sesje zdjęciowe, nasz każdy ruch zaobserwowany, utwierdzony, zadokumentowany. Z obrzydzeniem odwróciłem wzrok. Wolę w tym uczestniczyć, niż to oglądać. A myśl, że ktoś to widział, a mało tego robił zdjęcia...
- Dymitr, ona ma na twoim punkcie obsesję- Xaviery powiedział na głos to, co oboje myśleliśmy.
- Na końcu są przerobione zdjęcia i to dość dokładnie, tak, żeby widać że strażnik zdradzał strażniczkę Hathaway oraz list.
- Masz dowody.
Dopiero wtedy dotarło do mnie, co to znaczy. poderwałem się na równe nogi.
- Poczekajcie tu na mnie.
Nie czekając na odpowiedz, pobiegłem ile sił w nogach do mieszkania, które dzieliłem z Rozą. Teraz mi uwierzy i wszystko będzie dobrze. Ale Tasza... zawiodłem się na niej. Jeszcze perfidnie mi wmawiała, że ona by się nigdy do czegoś takiego nie zniżyła. Zaufałem jej. wierzyłem, że chce mi pomóc, że rozumie, jak Roza jest dla mnie ważna. Nie wierzę, że to zrobiła. Zatrzymałem się przed odpowiednimi drzwiami i zacząłem się do nich dobijać. jest jeszcze wcześnie i z tego co wiem od strażników, do których dzwoniłem przez miesiąc, powinna dopiero szykować się na służbę.
- Już idę!- dobiegł mnie jej krzyk.
Czekałem, aż otworzyła drzwi. Była tak piękna, jak ją zapamiętałem. Gdy mnie zobaczyła, w jej oczach pojawił się gniew i ból.
- Czego tu chcesz?- warknęła.
- Muszę ci coś pokazać- złapałem ją za nadgarstek i pociągnąłem, jednak ona się wyrwała.
- Za kogo ty się uważasz!- wrzasnęła na mnie.- Najpierw mnie zdradzasz, później wyjeżdżasz sobie z Taszą, a teraz sobie przychodzisz do mnie i chcesz coś mi pokazywać!? Żartujesz sobie!?
- Roza, to jest waż...
- Nie obchodzi mnie to! Nie chcę mieć z tobą nic do czynienia. A teraz zostaw mnie, chcę się szykować, zaraz mam służbę.
Chciała zamknąć drzwi, ale zablokowałem je butem. Jestem na prawdę cierpliwy.
- Jeszcze masz czas i zdążysz się wyszykować, a to może bardzo zmienić nasze relacje- powiedziałem spokojnie.
- Jeszcze bardziej cię znienawidzę? Nie dzięki. Już mi wystarczy bólu.
Ale teraz nie mam być cierpliwy, a skuteczny. Wszedłem w głąb mieszkania i złapałem Rose za biodra. Nie spodziewała się tego, więc miałem przewagę. Zacisnąłem mocniej dłonie i przeżuciłem ją sobie przez ramię. Oczywiście nie obyło się bez jej protestów.
- Co ty robisz?! Puść mnie w tej chwili! Słyszysz?! Bielikow, mówię do ciebie! Podstaw mnie w tej chwili! Zacznę krzyczeć.
I tak przez całą drogę wrzeszczała, bijąc mnie po plecach pięściami, co nie robiło na mnie za dużego wrażenia. Mijający nad strażnicy dziwnie się na nad patrzyli, ale gdy im machałem z uśmiechem, sami zaczynali się śmiać i szli dalej. Mam dziś dość dobry humor. Zaniosłem ja do pracowni komputerowe i tam postawiłem.
- Dimka?- usłyszałem głos Taszy.
Dopiero teraz ja zauważyłem. Spojrzałem pytająco na przyjaciela. Zanim jednak on się odezwał, pierwsza zrobiła to Roza.
- No i po co mnie tu przywlokłeś?- warknęła.- Doskonale wiem, że zostawiłes mnie dla tej szmaty.
- Co powiedziałaś, dziwko? Sama go wywaliłaś z domu.
Rose chciała się do niej zbliżyć, ale zasłoniłem ją swoim ciałem, patrząc morderczym wzrokiem na morojkę.
- Nigdy więcej nie mów tak o Rozie, bo sama jesteś podstępną szmatą- warknąłem niskim głosem.
- C-co?- w jej oczach pojawił się strach.
- Już wszystko wiem!- krzyknęłam.- Niby dobra przyjaciółeczka, a tylko myślałaś, jak zniszczyć mi żyje. Zobacz! Zobacz sobie!
Wskazałem na komputer. W tej chwili Roza wyminęła mnie i usiadła przy monitorze. Zaczęła przeglądać zawartość otworzonego folderu. Widziałem jal na jej twarzy odbija się niedowierzanie, szok i na końcu złość. Nim zdążyłem się obejrzeć, rzuciła siew na morojkę i zaczęła ja bić.
- Ty! To wszystko twoja wina! Chciałaś zrujnować mi życie.- biła ją bez opamiętania.
Nie zareagowałem, póki morojka nie zemdlała. Wtedy złapałam Rose i odciągnąłem, przyciskając mocno do siebie, żeby przestała się szarpać.
- Już dość, Roza. Już wystarczy.- szeptałem jej do ucha.
- Ona chciała nas rozdzielić i prawie jej się udało. O Boże!- spojrzała n mnie ze skruchą.- Dymitr, ja tak bardzo przepraszam. Powinnam była ci uwierzyć. Jak mogłam być tak głupia. Przepraszam. Nie wierzę, że Cię wyrzuciłam. Powinnam wiedzieć, że nigdy byś mnie nie zdradził. Ja nie wiem...
Miałem dość jej tłumaczenia się, więc ją do siebie przyciągnąłem i pocałowałam z całą czułością i namiętnością, jaką w sobie chowałem przez ostatnie tygodnie.
- Już dobrze Roza. Nie mam ci tego za złe. A teraz chodźmy do NASZEGO mieszkania.
Kiwnęła głową.
- Mamy wystarczające dowody, aby oskarżyć ją o naruszanie prywatności i staling- naszą uwagę zwrócił Xsavery.- Szybko z pudła nie wyjdzie.
- Teraz już wszystko będzie dobrze Roza. Zobaczysz.

6 komentarzy:

  1. Kuźwa, Belikow dlaczego ty zawsze musisz udowadniać, że po prostu jesteś facetem, co?
    Och...

    Sytuacja na początku szczerze mnie rozbawiła 😂😂😂
    "Ty wyjeżdżasz! Z mojego życia" 😂😂😂👌

    Co do Taszy, to było przwidywalne, że to ona za ttm stoi, jednak te wszystkie zdjęcia... Ona naprawdę jest chora. Tarasow! (czy jak to się pisało. Tarasow, szmato! Tam twoje miejsce!

    Uwielbiam wkurzoną Rose :D

    Weny na więcej bonusów :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak bardzo przeżywałam tą sytuację, że teraz jestem aż zmęczona od samego czytania XD To może od początku... Bonus był dla mnie miłym zaskoczeniem, jak wróciłam ze szkoły. Ale mój nastrój się zepsuł, kiedy zaczęłam czytać XD Od początku wiedziałam, że coś takiego może zrobić tylko Tasza. Ona jest psychiczna. I zgadzam się z RoząDhampir: do Tarasow z tą szmatą. Liczyłam, że Dimka się oświadczy... Ale i tak dobrze, że wszystko się tak skończyło :) Wszystko, co przeżywałam i czułam, to ci już napisałam XD Więc bonusik genialny <3 Możesz więcej takich pisać XD
    P.S. Na razie nie musisz jednak pisać tego testamentu i wykupować miejsca na cmentarzu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja i tak Cię zabiję😡😁😁😁😁😁😡😡😡😡😡😁😁😡😁😁😡😁😡😡😁😡😁😡😡😡😡😡😁😡😡😁😁😡😡😁😡😁😁😡😡😡😁😺😁😁😡😡😡😡😡. Minuta brakowała i byłoby za późno!!!!!!!!!! Fajne zdjęcia?😸😸😸✌✌✌😎😎😎😎😉😉😉😉😉😆😆😆😆😆😇😇😇.
    Super bonus i życzę weny
    CZEKAM⌚⌚⌚⌚⌚😴😴😴😴

    OdpowiedzUsuń
  4. "Trup ci nie ucieknie" - z pracy w zakładzie pogrzebowym mogę ci powiedzieć, że mało widziałaś...
    "Co ty robisz?! Puść mnie w tej chwili! Słyszysz?! Bielikow, mówię do ciebie! Podstaw mnie w tej chwili! Zacznę krzyczeć." - padłam

    OdpowiedzUsuń
  5. Serio? Wiesz.. ja tego nie skomentuje. Wystarczy Ci gróźb śmierci

    OdpowiedzUsuń