To już dziś. Wigilia. Rano pożegnałam się z rodzicami i prosto po ich wylocie z Dymitrem wróciliśmy do domu. Od razu zabraliśmy się za przygotowania. Zazwyczaj nie mieszałam się do garów, ale z pomocą Bielikowa wszystko wydaje się łatwiejsze. A i tak nie miałam co robić, bo dom oboje z ojcem udekorowali wczoraj. Kolacja zaczyna się o 18, więc nie było dużo czasu. Ale praca szła nam zadziwiająco szybko. Po dwóch godzinach w lodówce chłodziła się sałatka, a w piekarniku czekała gęś z jabłkami. Byłam pod wielkim wrażeniem.
- Dymitr?- zaczęłam niepewnie.- A co z tym karpiem w wannie?
- Trzeba go przygotować. Zrobisz to?- poprosił.
- Oszalałeś?!- zrobiłam wielkie oczy, a on się zaśmiał.
- Żartowałem.- aż zgiął się w pół.
Dałam mu kuksańca.
- Jesteś nienormalny- oburzyłam się.
- I tak mnie lubisz- dalej się śmiejąc, wyszedł z kuchni i poszedł na górę.
- Gdybyś tylko wiedział, jak bardzo- mruknęłam do siebie i dalej wyrabiałam ciasto na uszka.
Byłam w trakcie lepienia, gdy Rosjanin wrócił. Spojrzałam na niego, co okazało się błędem. Od razu się odwróciłam, żeby nie musieć patrzeć na to biedne stworzenie.
- Ja tego nie jem- oznajmiłam.
- Mówię ci, będziesz się nim zajadać, jakbyś cały dzień nic nie jadła.- Nosz jeszcze się śmieje bezczelny.
Więcej się nie odezwałam i wróciłam do lepienia. Jednak o 16 zostawiłam go sam na sam z kuchnią i poszłam się szykować. Wzięłam z pokoju przygotowane ubrania i kosmetyki, po czym poszłam do łazienki, gdzie zamknęłam sikę na klucz. Napełniłam wannę ciepłą wodą, z pianą i innymi dodatkami, po czym zanurzyłam się w relaksującej kąpieli. Strasznie się stresowałam. Pierwszy raz praktycznie sama organizuję święta i jeszcze będzie rodzina Dymitra. Chcę, żeby wszystko było idealnie. Po godzinie wyszłam z wanny umyta i ogolona. Założyłam czerwoną bieliznę i stanęłam przed lustrem, żeby się pomalować. Postawiłam na czerwone i złote cienie. W końcu odwróciłam się do drzwi, na których wisiała już przygotowana czerwona suknia. Ubrałam ją na siebie i przejrzałam się w lustrze. Wciąż była tak samo piękna jak w sklepie. Cała kreacja sięgała ziemi, a od wysokości prawego uda miała rozcięcie, dzięki czemu była elegancka i seksowna. W tali przepasał mnie pas że złotą klamra, a od niego w górę szła koronka. Czerwony materiał kończył się na piersiach, za to tiul ciągnął się jeszcze wyżej, na ramiona. Jako rękawy służyły pod dwa długie trójkąty z wierzchu i pod spodem ręki połączone pierścieniem. Założyłam oba na środkowe palce tak i podziwiałam jak idealnie ma mnie leży. Do tego ubrałam czerwone szpilki i złotą biżuterię. To zdecydowanie mój kolor. I na koniec zabrałam się za moje włosy. Zrobiłam sobie warkocz, który wyglądał, jakby się rozpadał, tylko przy twarzy zostawiłam cztery luźne kosmyki. Jeszcze spryskałam się perfumami, spojrzałam na siebie w lustrze i wyszłam z łazienki, akurat gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. To już? Mam nadzieję, że Dymitr zdążył wszywki przygotować. Zeszłam na dół I oniemiałam. Stół był już nakryty, świeczki zapalone, światła przyciemnione, choinka też swieciła, a kuchnia lśniła czystością. W tle leciały cicho kolędy. No byłam pod wielkim wrażeniem. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
- Rose!
- Lissa!
Rzuciłysmy się sobie w ramiona, jakbyśmy się rok nie widziały. W końcu pozwalołam jej wejść.
- Hej Christian.- go też przytuliłam.
- Hej.
- Boże, Rose. Ale ty pięknie wyglądasz- zachwycała się Lissa.
- Dzięki. Ty też wspaniale.
Na prawde. Miała piękną seledynową suknię, też do ziemi, ale całą pokrytą koronką z małymi kamyczkami, imitującymi szmaragdy. Pasowała jej do oczu. Wyglądała jak księżniczka.
- A że mną się nie przywitasz?- usłyszałam trzeci głos.
- Tasza, witaj!- przytuliłam ciotkę Christiana.
- Natasza?- usłyszałam za sobą. Odwrociłam się i zamarłam. Pierwszy raz widziałam Dymitra w garniturze. Wyglądał bosko. Mimo że jestem zwolenniczką much, w ten czerwony krawat, pod kolor mojej sukienki pasuje mu idealnie. A do tego te jego włosy. Aż mi się gorąco zrobiło.
- Dimka?- Tasza wyminęła mnie i przytuliła się do niego.
Że śmiechem obkręcił się z nią dookoła osi, a ja poczułam ukłucie zazdrości. Chciałabym, żeby mnie tak przytulał. Codziennie.
- Co Ty tutaj robisz?- spytał, odstawiając ją na ziemię.
- Mieszkam. Christian to mój siostrzeniec. A ty?
- Przeprowadziliśmy się tu z rodziną i staramy jakoś żyć.
- Ale ty wyrosłeś. I wyprzystojniałeś.
- Ty też się zmieniłaś.
- To wy się znacie?- w końcu odezwał się Christian.
Musiał wyjść z domu, gdy witałam się z jego ciocią, bo teraz ciągnął wózek z prezentami. Dymitr od razu wziął je i zaczął układać pod choinką, a oni ściągnęli kurtki. Tasza miała na sobie granatową, przylegajacą sukienkę do połowy uda na ramiączkach. Z przykrością musiałam przyznać, że wyglądała zabójczo.
- Tak. Przyjażniliśmy się w dzieciństwie, przed wyjazdem do Ciebie.-
Przypomniałam sobie, że coś wspominała, że mieszkała w Rosji. Ale zbieg okoliczności, że się znają.
- Ale ten świat mały- zagwizdał Ozera.- No dobra, to gdzie to jedzenie?
Zatarł dłonie, a Lissa dała mu kuksańca. Zasmialam się i zaprowadziłam ich do jadalni. Goście zachwycali się wystrojem i daniami. Wszyscy usiedliśmy do stołu, a Dymitr polał nam wina i również usiadł, po czym zaczęliśmy rozmawiać.
- To opowiadaj Dimka, jak Ci się żyje w Ameryce?- zagadnęła Tasza, wpatrzona w niego jak w obrazek. Co się dziwić?
- A dobrze. Na początku było ciężko, ale jak tylko się zatrudniłem u ojca Rose, to jest coraz lepiej.- uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam.
W tym momencie znów zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Zaraz wrócę- uśmiechnęłam się do nich.
Wstałam i podeszłam otworzyć drzwi. Czułam, że Dymitr idzie za mną. Na progu z uśmiechami stały wszystkie Bielikówny. Zoja od razu przytuliła się do moich nóg.
- Hej Lose!
- Hej słoneczko.- wzięłam ją na ręce.- w
Witajcie
- Hej.- wszystkie siostry Dymitra po kolei mnie przytuliły, a między nogami przrbiegł mi Pawka.
- Dzień dobry- uśmiechnęłam się do ich rodzicielki.
- Witaj dziecko- odwzajemniła uśmiech ciepło i podała synowi reklamówki.
- Dzień dobry.- przepuściłam w drzwiach jeszcze najstarszą kobietę.
Odstawiłam na ziemię Zoję i pomogłam jej zdjąć karteczkę. Mała Na sobie piękna biało-liliową sukieneczkę z falbankami, a we włosach liliową opaskę. Karolina ubrała beżową sukienkę, okrytą tiulem z białymi groszkami, również na ramionach. Podszycie kończyło się na biuście, a od pasa do ramion po obu stronach pieły się beżowe, roślinne wzory. Na nadgarstkach była sciągnięta i od nich szła luźna falbanka. Sonia miała różową długą suknię ciążową na ramiączkach, z paskiem na talii i cekinami na biuście. Wiki wyróżniała się od ich delikatnych kreacji. Jako jedyna miała krótką princeskę, w odcieniu ciemnego fioletu. Pod szyją na koronce widniały srebrne wzory. Olena przydziała długą, skromną, bordową suknię na ramiączkach, a na to miała kremowe bolerko. Oczywiście nie kupiły ich same. Wczoraj wzięłam je na zakupy i każdej je sprezentowałam. Musiałam się z nimi wręcz kłócić i w końcu doszliśmy do umowy, że będą mi oddawać w ratach. Tylko Jewa nie chciała nic. Teraz rozumiem czemu. Miała swoją własną kreację. Ubrała białe spodnie i turkusową koszulę. Wszystkie prezentowały się cudownie. A Pawka w garniturze był tak podobny do Dymitra. Sam zainteresowany już rozłożył ciasta od nich i zaczął wkładać prezenty pod choinkę, gdy dzieci nie patrzyły. Wszyscy podeszliśmy do stołu i wróciliśmy do rozmowy. Nie czekaliśmy dłużej na jeszcze dwóch gości. Przywitałam się z Masonem i Eddym i zaprowadziłam ich do stołu. Wzięliśmy opłatki i podzieliliśmy się nimi. Miło spędziliśmy czas przy jedzeniu, słuchając opowieści Oleny i luźnie rozmawiając. Jedzenie było pyszne, ale jak obiecałam, karpia nie ruszyłam. A w życiu. Dzieci się niecierpliwiły i pozwoliliśmy im w końcu rozdawać prezenty. Usiedliśmy w salonie z ciastkami i ciepłymi napojami, tu kawami i herbatami, a dzieci od razu dopadły choinki i prezentów pod nimi. Zaczęły czytać dla kogo i roznosić, a my rozpakowywać. Zrobiliśmy wcześniej układ, że rodzina Bielikowów dają wspólne prezenty dla każdego od siebie, Lissa z Christianem i Taszą od siebie, a ja i chłopcy osobno. A między sobą już dadzą sobie w domu. Sonia dostała sztalugę i komplet farb z płótnem oraz wyprawkę dla dziecka od reszty, Wiki paletki i piłkę do tenisa, opłacony kurs tańca oraz biżuterię, Karolina książki oraz zestaw kosmetyków. Jewa włóczki, również kosmetyki i płytę z ulubionymi piosenkami rosyjskimi. Pawka drewniany miecz, tarczę, deskorolkę i klocji Lego, a Zoja domek dla lalek nawet wiekszy od niej, wypasioną lalkę księżniczkę i mały samochód, na którym może jeździć. Lissa otrzymała zestaw do hybrydy, wazon z kwietnym wzorem, perfumy i naszyjnik. Tasza łyżwy, opłacony kurs samoobrony, dzień w spa i rękawiczki. Dla Christiana był czarny szalik, zestaw pirotechniczny, młodego chemika i wielką głowę do czesania. Wszyscy pękali że śmiechu, patrząc na to. Ja dostałam zestaw węgli do rysowania, kubek dla najlepszej siostry i biżuterię. No chłopcy to się za bardzo nie wysilili. Dymiyt dostał wodę kolońską, której zapach mi się bardzo podobał i musiała mu ją kupić, gitarę i książki, a Mason i Eddy kubki oraz skarpety. Olena dostała komplet garnków, mikser oraz zestaw talerzy.
- Hej, tu jest jeszcze coś!- Pawka wyciągnął z pod choinki kopertę i podał Olenie.
Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, patrząc, jak kobieta zaciekawiona otwiera kopertę i wyciąga kartkę. Czytała ją i otwierała coraz szerzej oczy. Dłonią zakryła usta i spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
- Co jest? Mamo, co się dzieje?- dopytywały kobiety.
- Rose, my... nie możemy tego przyjąć. To za dużo.
- Nie przyjmuję zwrotu. Po za tym, już wszystko jest opłacone. Musicie. I nie ma ale.- od razu uciełam.
- Boże, dziecko, dziękuję- przytuliła mnie płacząc.
Odwzajemniłam uścisk, a Dymitr zabrał kartkę i też przeczytał. Na jego twarzy również pojawił się szok.
- No co to jest?- niecierpliwiły się dziewczyny.
- Opłaciła nasze długi. I kupiła nam mieszkanie.- powiedział dalej w szoku.- Ale Rose...
- Nie ma "Ale". Po kolacji wracacie do domu, pakujecie się i przeprowadzacie. No już, dobrze.- poklepałam kobietę po plecach.
W końcu wszyscy przyjęli to do wiadomości i wróciliśmy do świętowania.
wtorek, 31 lipca 2018
Rozdział 29
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nataszo tam są drzwi 👉🚪!!!!!😤 Boże, takiego prezentu się nie spodziewałam. A gdzie prochowiec Domki, po pocałunek pod jemiołą?!? Super rozdział, czekam na nn i życzę weny 😊.
OdpowiedzUsuńWreszcie jest kolejny. Super ale Rose się wykosztowala, tylko ciekawe czy Abe wie;) Mam nadzieje , ze Tasza nie namiesza między nimi. Czekam z utęsknieniem na następny :)
OdpowiedzUsuńAaaaa ten rozdział to miód! ❤
OdpowiedzUsuń